Salute Wspólnota Wojskowa: Kristian Zacharias

Co to jest Salute Wspólnota Wojskowa?

Kurs Salute Wspólnota wojskowa to wyjątkowa grupa weteranów i społeczności wojskowej, którzy służą jako przykłady wartości, jaką ich doświadczenia wnoszą do naszej branży. Społeczność Wojskowa popiera Salutemisję i dąży do osiągnięcia naszej wspólnej wizji zapewnienia weteranom i małżonkom wojskowym możliwości kariery w branży centrów danych. Jesteśmy dumni ze społeczności wojskowej, która odwdzięcza się innym członkom pragnącym rozpocząć karierę w tej branży.

Lee Kirby, Salute Współzałożyciel i emerytowany pułkownik armii przeprowadził wywiad z członkiem Wspólnoty Wojskowej Kristianem Zachariasem, kierownikiem technicznym w firmie Salute Mission Critical i weteran Królewskich Sił Powietrznych.

Zanim zaczniemy zagłębiać się w szczegóły, nasi czytelnicy chcieliby Cię trochę poznać. Czy możesz nam opowiedzieć trochę o swoim dzieciństwie?

Pochodzę z Blackpool, malowniczego nadmorskiego miasteczka w północno-zachodniej Anglii. Moja podróż do miejsca, w którym jestem dzisiaj, rozpoczęła się od ciekawego dzieciństwa. Byłem dzieckiem, które uwielbiało budować modele samolotów w zmniejszonej skali i nie mogłem się oprzeć rozbieraniu różnych rzeczy w garażu taty. Te początki rozpaliły we mnie marzenie: chciałem zostać inżynierem w Królewskich Siłach Powietrznych (RAF). Kiedy w wieku 17 lat otrzymałem przyjęcie, byłem w siódmym niebie. Jasne, ukończyłem kurs inżynierski na miejscowej uczelni, ale wychodząc z domu i wstępując do wojska, byłem pełen młodzieńczej naiwności. Moja kochana mama płakała przez miesiąc, martwiąc się o swoje żądne przygód dziecko.

I co robisz dzisiaj?

Po 13 latach służby wojskowej rozpocząłem nową ścieżkę w dziedzinie telekomunikacji i obsługi centrów danych jako inżynier. Dzięki ciężkiej pracy i determinacji w końcu awansowałem na stanowisko Globalnego Dyrektora ds. Operacji Usługowych, gdzie miałem zaszczyt wspierać klientów korzystających z hiperskali. Postanowiłem jednak na kilka lat wycofać się z inżynierii, aby zyskać głębsze poczucie osobistego spełnienia i perspektywy życiowej. W tym czasie pracowałam z osobami borykającymi się z trudnościami w uczeniu się, uzależnieniami i bezdomnością. Było to doświadczenie głęboko pokorne, które nauczyło mnie cennych lekcji pokory i wdzięczności, które noszę ze sobą do dziś.

Dziś jestem dumny, że mogę pełnić funkcję Menedżera Technicznego w firmie Salute Zespół projektowy EMEA. Na tym stanowisku zapewniam nieocenione doradztwo w zakresie mechaniki i elektryki klientom pragnącym rozbudowy lub optymalizacji swoich aktywów i lokalizacji w centrach danych. Prowadzę również studia wykonalności w zakresie odblokowania wydajności, oferuję wsparcie w zakresie należytej staranności w przypadku nowych przejęć i dzielę się moją bogatą wiedzą operacyjną w zakresie centrów danych, gdy tylko jest to potrzebne. Miałem zaszczyt uczestniczyć we wdrażaniu platformy Salute Poradnik w jednej z naszych lokalizacji w UE, co jeszcze bardziej utwierdza moje dążenie do doskonałości w tej dziedzinie.

Czy możesz nam opowiedzieć coś o swoim doświadczeniu wojskowym?

Moja podróż rozpoczęła się, gdy zaciągnąłem się do Królewskich Sił Powietrznych jako technik sprzętu wsparcia naziemnego. Po rygorystycznym 6-tygodniowym obozie szkoleniowym udałem się do Południowej Walii na szkolenie handlowe. Tam zanurzyłem się w świat silników spalinowych, silników odrzutowych, hydrauliki, sprężarek i szerokiej gamy sprzętu obsługi naziemnej samolotów. Nauczyłem się nawet sztuki precyzyjnej obróbki metalu, gdzie ręczne piłowanie z tolerancją 2000 cala stało się moją drugą naturą dzięki mojemu przeszkoleniu wojskowemu.

Moje pierwsze oddelegowanie zaprowadziło mnie do RAF Halton, szpitala wojskowego i obozu szkoleniowego dla praktykantów lotniczych. Pomimo względnej ciszy na froncie samolotów, często wysyłano mnie do innych obozów RAF-u, aby wykonywać czynności związane z obsługą naziemną i wsparciem na południu Anglii. Środowisko to zapewniało szerokie możliwości rozwoju osobistego i zaangażowania w zajęcia rekreacyjne, edukacyjne i sportowe. Z dumą reprezentowałem RAF Halton w hokeju na trawie, uczestnicząc w meczach z różnymi obozami i turniejach międzyresortowych, nawet za granicą. Moje trofea sportowe pozostają cenną pamiątką po czasie, gdy reprezentowałem wojsko w tym sporcie.

Moja podróż wojskowa była kontynuowana w RAF Lyneham, ówczesnej bazie samolotu transportowego Hercules C-130. Oprócz stałych obowiązków obozowych, wspierałem samolotem liczne loty krajowe i międzynarodowe. Niezapomnianym przeżyciem było zeskoczenie z obniżonej rampy ogonowej w trakcie lotu, użycie spadochronu o stałej linki i lądowanie w morzu u południowego wybrzeża Anglii – ekscytująca i, trzeba przyznać, mokra przygoda! Podczas mojej służby zapewniłem sobie również trzyletnie zwolnienie z pracy, aby móc studiować mechatronikę w college'u, co pozwoliło mi rozwinąć różnorodny zestaw umiejętności, które okazały się nieocenione w moim cywilnym życiu.

Miałem szczęście, że trzykrotnie wysłano mnie na Falklandy na południowym Atlantyku, za każdym razem na czteromiesięczne tournée. Podczas jednej z misji zostałem przydzielony do eskadry pułku RAF-u odpowiedzialnej za ochronę lotniska za pomocą rakiet ziemia-powietrze. Zapewniałem całodobowe wsparcie dla całego sprzętu wytwarzającego energię w czterech odległych, zakamuflowanych lokalizacjach rakietowych. Jazda do tych miejsc nocą zawsze była ciekawym przeżyciem, gdyż obowiązywał zakaz używania reflektorów, aby nie zdradzać naszej pozycji.

Podczas moich pozostałych dwóch tournée przeszedłem specjalistyczne szkolenie w zakresie produkcji ciekłego tlenu klasy szpitalnej do zastosowań lotniczych i medycznych. Wycieczki te nie tylko pozwoliły mi zobaczyć niesamowitą lokalną przyrodę, w tym pingwiny i foki, ale także umożliwiły ścisłą współpracę z innymi służbami, takimi jak Królewska Marynarka Wojenna i Armia Brytyjska.

W trakcie służby w RAF-ie miałem zaszczyt po raz pierwszy w życiu odwiedzić Stany Zjednoczone podczas sześciotygodniowych ćwiczeń w bazie Eielson USAF na Alasce. Tam wspierałem wolnostojący samolot C-130 Hercules i miałem okazję uczestniczyć w wielu niesamowitych przeżyciach militarnych i towarzyskich.

Moja podróż wojskowa była niesamowitą przygodą wypełnioną wyjątkowymi doświadczeniami i cennymi umiejętnościami, które utorowały mi drogę do pomyślnego przejścia do życia cywilnego.

Czy możesz podzielić się najciekawszą historią, której doświadczyłeś podczas swojej kariery wojskowej? Czego „wyniosłeś” z tej historii?

W 1997 roku miałem niezwykłą okazję dołączyć do eskadry Herkulesa podczas ćwiczeń obejmujących trzy kraje w bazie Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych (USAF) Eielson na Alasce. W ćwiczeniu tym uczestniczyły samoloty wojskowe z USA, Wielkiej Brytanii i Japonii, wyznaczając historyczny moment we wspólnych operacjach wojskowych.

Życie w bazie USAF było przeżyciem jak żadne inne, jeszcze bardziej niezapomnianym dzięki niesamowitemu personelowi USAF, który powitał nas w swoich domach na rozrywkę i obchody Dnia Niepodległości. Podczas mojego pobytu tam miałem okazję obserwować dziką przyrodę Alaski, obserwując niedźwiedzia i świstaka. Zapuściłem się także do pobliskiego miasteczka Biegun Północny, gdzie święta Bożego Narodzenia trwały przez cały rok, mimo że większość dnia skąpana była w słońcu. I oczywiście praca w zwarciu z USAF-15, A-10, a nawet bombowcami stealth była nie do opisania ekscytującym przeżyciem.

Jeden szczególnie pamiętny incydent miał miejsce, gdy pewnego weekendu grupa kolegów z RAF-u tankowaliśmy sprzęt. Bez naszej wiedzy przekroczyliśmy czerwoną linię w pobliżu myśliwców odrzutowych USAF, powodując incydent związany z bezpieczeństwem. Nagle znaleźliśmy się twarzą w dół na asfalcie, otoczeni przez żandarmerię z wycelowanymi w nas karabinami. Kiedy zweryfikowano naszą tożsamość, atmosfera się zmieniła, a personel USAF był przepraszający i przyjazny. Do dziś lubię dzielić się tym wyjątkowym doświadczeniem w formie niezapomnianej anegdoty.

To doświadczenie nauczyło mnie, że niezależnie od gałęzi służby, zawodu czy rangi, w wojsku istnieje naturalne koleżeństwo, przekraczające granice i kultury. Wzmocniło to także cenną lekcję: przebywając w bazie USAF, mądrze jest trzymać się z daleka od ich samolotów!

Czy uważasz, że doświadczenie wojskowe pomogło Ci przygotować się do biznesu lub przywództwa? Możesz wytłumaczyć?

Absolutnie! Moje doświadczenie wojskowe zapewniło mi bezcenne przeszkolenie w zakresie znaczenia pracy zespołowej i robienia wszystkiego dobrze za pierwszym razem. Położyło podwaliny pod zrozumienie kultury motywacji i tego, jak wydobyć z ludzi to, co najlepsze. Dowiedziałem się, że prawdziwe przywództwo oznacza dawanie przykładu i gotowość do wykonywania tych samych zadań, o które prosisz innych. Co więcej, stale zmieniające się kręgi społeczne w wojsku wyostrzyły moje umiejętności społeczne i zdolność nawiązywania kontaktu z ludźmi z różnych środowisk.

Jednak przejście do życia cywilnego wiązało się z pewnymi wyzwaniami. Będąc w wojsku od najmłodszych lat, czułem się w pewnym stopniu pokrzywdzony w niektórych aspektach cywilnego środowiska pracy, ponieważ nigdy nie miałem kontaktu z pozamilitarnym sposobem myślenia. To było zniechęcające przeżycie. W mojej pierwszej cywilnej pracy byłem zaskoczony, gdy wszyscy po prostu spakowali się i wyszli o 17:00, mimo że było jeszcze mnóstwo pracy! Do dziś nie mogę się do tego zmusić. Niemniej jednak zdałem sobie sprawę, że kultura „my kontra oni”, która może istnieć w niektórych cywilnych miejscach pracy, nie jest sposobem działania personelu wojskowego. Ta świadomość umożliwiła mi wykorzystanie moich umiejętności do jednoczenia ludzi i wspierania środowisk pracy opartych na współpracy.

Nikt z nas nie może osiągnąć sukcesu bez pomocy po drodze. Czy jest jakaś konkretna osoba, za którą jesteś wdzięczny, która pomogła Ci dotrzeć tu, gdzie jesteś? Czy możesz podzielić się historią?

Podczas mojej podróży wojskowej miałem zaszczyt nawiązać trwałą więź z niezwykłą osobą, Clive’a Fotheringhama. Clive i ja wspólnie stawialiśmy czoła wyzwaniom i triumfom podczas służby wojskowej, a nasza więź jeszcze się wzmocniła od czasu przejścia do życia w cywilu. Co ciekawe, współpracowaliśmy w trzech różnych organizacjach cywilnych, co było doświadczeniem, które poszerzyło nasze horyzonty w sposób, którego nie mogliśmy przewidzieć.

Wpływ Clive’a odegrał kluczową rolę w mojej karierze, wprowadzając mnie w role, o których sam nigdy bym nie pomyślał. Jego zaufanie do moich umiejętności nie tylko umocniło naszą przyjaźń, ale także udoskonaliło nasze umiejętności współpracy do poziomu, w którym wydaje się, że nie ma niczego, czego nie moglibyśmy razem osiągnąć.

Zainspirowany niezachwianą etyką pracy, uczciwością, rzetelnością i niezachwianym dążeniem Clive’a do doskonałości, z zapałem podążałem za nim w różnych przedsięwzięciach zawodowych. To dzięki Clive'owi odkryłem satysfakcjonujące możliwości tutaj Salute Mission Critical, świadectwo głębokiego zaufania i wzajemnego szacunku, które definiują nasze partnerstwo.

Jesteś częścią Salute Społeczność wojskowa, którą łączy wspólna pasja pomagania weteranom i małżonkom wojskowym w wejściu do branży centrów danych. Skupia się na weteranach pomagających weteranom. Dlaczego jest to dla Ciebie ważne?

W trakcie mojej kariery cywilnej miałem zaszczyt współpracować z wieloma weteranami i zawsze uderzało mnie to, co uważam za ich niezaprzeczalny „czynnik x” pod względem szans na zatrudnienie. Były jednak momenty, które pozostawiły mnie w głębokim smutku. Podczas mojej pracy z inicjatywami na rzecz bezdomności spotkałem kilku weteranów, którzy od czasu opuszczenia służby w tragiczny sposób popadli w bezrobocie, nadużywanie substancji psychoaktywnych, bezdomność i pogarszający się stan zdrowia psychicznego.

Absolutnie kluczowe jest, abyśmy dostrzegli niesamowity potencjał weteranów, gdy tylko przejdą do cywila, i przekazali im, że w tym nowym rozdziale czeka ich świetlana przyszłość. Przystosowanie się do życia w cywilu i odkrycie swojego miejsca w świecie cywilnym może być przytłaczającą i żmudną podróżą. Weterani posiadają wyjątkową perspektywę, postawę i sposób myślenia, często nieświadomi cennych umiejętności, które wnoszą do potencjalnych pracodawców. Jednak dzięki odpowiednim możliwościom, wskazówkom i wsparciu przekształcają się w bezcenne aktywa, nosząc swoją lojalność wobec sprawy niczym odznakę honoru, która pozostaje na całe życie.

Jesteś osobą o wielkim wpływie. Gdybyś mógł zainspirować ruch, który przyniósłby jak najwięcej dobra największej liczbie ludzi, co by to było? Nigdy nie wiesz, co może wywołać Twój pomysł.

Moja misja zawsze była jasna: zwalczać bezdomność i zapobiegać jej poprzez oferowanie stabilnych, bezpiecznych schronisk wyposażonych w kompleksowe usługi wsparcia na miejscu. Przestrzenie te służą jako sanktuaria dla osób poruszających się po wzburzonych wodach chaotycznego, przepełnionego traumą życia, pomagając im na nowo odkryć i zrealizować swój prawdziwy potencjał. Wśród osób korzystających z tych niezbędnych zasobów są weterani, którzy z różnych powodów mieli trudności z płynnym przejściem do życia cywilnego, często zmagając się z ciężarem złego stanu zdrowia psychicznego i nadużywania substancji psychoaktywnych.

W jaki sposób nasi czytelnicy mogą śledzić Cię w Internecie?

Jestem na LinkedIn. 

Kristian Zacharias dzisiaj, kierownik techniczny w Salute Mission Critical

Jeśli jesteś weteranem lub małżonkiem wojskowym i szukasz ekscytującej kariery w rozwijającej się branży, Skontaktuj się z nami na Salute. Pomożemy Ci wejść na ścieżkę sukcesu.

Jeśli chcesz wypełnić lukę w talentach w centrum danych i zatrudnić osoby, które chcą wnieść do swojej kariery wojskową precyzję, skontaktuj się z nami. Zatrudnij bohaterów dzisiaj i jutro.

Salute na LinkedIn

Obserwuj, aby otrzymywać aktualności i spostrzeżenia

Te artykuły mogą Cię zainteresować