Co to jest Salute Wspólnota Wojskowa?
Opona Salute Wspólnota wojskowa to wyjątkowa grupa weteranów, którzy służą jako przykłady wartości, jaką szkolenie wojskowe i doświadczenie wnoszą do naszej branży. Społeczność Weteranów wspiera Salutemisję i dąży do osiągnięcia naszej wspólnej wizji zapewnienia weteranom i małżonkom wojskowym możliwości kariery w branży centrów danych. Jesteśmy dumni z tych weteranów, którzy odwdzięczyli się innym weteranom pragnącym rozpocząć karierę w tej branży.
Lee Kirby, Salute Współzałożyciel i emerytowany pułkownik armii przeprowadził wywiad z członkiem społeczności wojskowej Mikiem Louerem, menedżerem programu w Google i weteranem armii.
Zanim zaczniemy zagłębiać się w szczegóły, nasi czytelnicy chcieliby Cię trochę poznać. Czy możesz nam opowiedzieć trochę o swoim dzieciństwie?
Urodziłem się w Green Bay w stanie Wisconsin i pierwszą część dzieciństwa spędziłem w sadzie jabłoniowo-wiśniowym. Kiedy miałem 10 lat, przeprowadziliśmy się do Napa Valley, gdy mój tata przestawił się z jabłoni i wiśni na uprawę winogron. Mój tata był dla mnie ważnym czynnikiem, dzięki któremu ostatecznie dołączyłem do wojska – służył w marynarce wojennej i służył na niszczycielu podczas kryzysu kubańskiego. Uwielbiał ten okres w swoim życiu i zawsze opowiadał mi o swoich przeżyciach w marynarce wojennej. Jego wpływ i pasja związana z ideą „służenia większej sprawie niż sobie” sprawiły, że zapragnąłem wstąpić do wojska. Fascynowały mnie helikoptery, więc zacząłem brać lekcje w szkole średniej, a po latach, jeszcze na studiach, zdobyłem licencję na prywatny wiropłat. Otrzymałem stypendium Korpusu Szkolenia Oficerów Rezerwy (ROTC) na Uniwersytecie w Santa Clara i bardzo mi się podobało. Miałem szczęście i zostałem wybrany do udziału w programie wymiany z Wielką Brytanią i spędziłem lato w brytyjskim korpusie oficerskim. Podczas programu wymiany podróżowałem po Francji i byłem pod wielkim wrażeniem, gdy zobaczyłem plaże Normandii, oprowadzane przez prawdziwych brytyjskich weteranów D-Day z II wojny światowej. Kilka lat temu wróciłem z tatą do Normandii na 75. rocznicę D-Day. Pasja do historii i szacunek dla służby ojczyźnie nadal stanowią ważną część mojego życia.
I co robisz dzisiaj?
Jestem menadżerem programu w organizacji Google Data Centers. Początkowo zatrudniono mnie, aby przenieść program „pośmiertny” na wyższy poziom. Sekcje zwłok przypominają czynności, które wykonujemy w wojsku po operacji; nazywamy je recenzjami akcji (AAR). Odkąd dołączyłem do Google, opracowałem szczegółowe procesy, aby zapewnić przeprowadzenie głębokiej analizy przyczyn źródłowych (RCA) w przypadku wszystkich incydentów związanych z zasilaniem i chłodzeniem obiektu. Mój zespół i ja nieustannie staramy się dotrzeć do rzeczywistych przyczyn incydentu. Jest to ważne, ponieważ możemy następnie wdrożyć kompleksowe działania na skalę globalną, aby zapobiec ponownemu wystąpieniu problemu. Będąc tak dużą organizacją, ciekawym wyzwaniem jest zapewnienie wykorzystania zdobytych doświadczeń, co prowadzi do zmiany zachowań – i to jest jeden z wielu powodów, dla których kocham swoją pracę. Z biegiem lat moje obowiązki stopniowo się rozszerzały – obecnie pracuję nad wzmocnieniem współpracy naszego zespołu operacyjnego centrum danych z inżynierami ds. niezawodności obiektu (SRE). Kiedy eksperci ds. infrastruktury (MŚP), inżynierowie infrastruktury i SRE współpracują, aby złagodzić złożony problem z infrastrukturą w czasie rzeczywistym, możemy naprawdę skrócić czas potrzebny na złagodzenie skutków i sprawić, że incydent będzie niewidoczny dla naszych klientów.
Czy możesz nam opowiedzieć coś o swoim doświadczeniu wojskowym?
Ukończyłem szkołę w 2003 roku i od razu poszedłem do szkoły lotniczej w Fort Rucker w AL, gdzie zostałem przeszkolony na pilota zwiadowczego, latając na samolocie OH-58D Kiowa Warrior. Kiedy dostałem skrzydła, moim pierwszym przydziałem służby była 10. Dywizja Górska w Fort Drum w stanie Nowy Jork, a konkretnie 3. Eskadra 17. Pułku Kawalerii. Ciężko trenowaliśmy i mieliśmy niesamowitą historię, którą trzeba było sprostać. Przygotowując się do rozmieszczenia na Bliskim Wschodzie, udaliśmy się do Centrum Szkoleniowego Połączonej Gotowości (JRTC) w Ft Polk w Los Angeles, a następnie do Krajowego Centrum Szkoleniowego (NTC) w Ft Irwin w Kalifornii.
Całe to szkolenie dało mi czas i doświadczenie wymagane do zostania pilotem dowódcą i dowódcą misji powietrznej. Kawaleria 3-17 została następnie wysłana do Iraku w 2007 r., w latach największego wzrostu. Wysłaliśmy jako część 3. Brygady Lotnictwa Bojowego (3. Dywizji Piechoty) słynną jednostkę, której waleczność podczas I wojny światowej zapewniła jej przydomek „Skała Marny”. Wkrótce po rozmieszczeniu zostałem wyrwany ze stanowiska dowódcy plutonu i trafiłem do Dywizjonu S4. Tutaj zaczęło się moje doświadczenie sztabowe – a zakres tej pracy obejmował nadzorowanie wszystkiego, co jest związane z logistyką – zapewnienie naszym żołnierzom sprzętu, zaopatrzenia i amunicji potrzebnej do konserwacji helikopterów – aby piloci mogli latać w ramach wsparcia amerykańskich sił lądowych. Było to trudne wdrożenie, ponieważ zostało przedłużone do 16 miesięcy, a jako S4 opuściłem stanowisko jako ostatni. W końcu nadszedł koniec i wróciłem do Fort Drum w stanie Nowy Jork i natychmiast udałem się na kurs kariery kapitana w Fort Rucker w stanie AL.
Następnie zostałem przydzielony do 25. Brygady Lotnictwa Bojowego na lotnisku Wheeler Army na Hawajach. W 2009 r. niezwłocznie skierowałem się ponownie do Iraku, tym razem do COB Speicher w Tikrit. Służyłem jako kapitan bojowy w sklepie S3 w centrum operacji taktycznych brygady (TOC). Był to inny rodzaj pracy kadrowej niż ta, do której byłem przyzwyczajony i zamiast skupiać się na logistyce, skupiłem się na operacjach. Dowódca brygady był bardzo wymagający, a jego rozmieszczenie było wymagające – przez 10 miesięcy z rzędu pełniłem nocną zmianę operacyjną jako kapitan bojowy od 10:12 do XNUMX:XNUMX. Patrząc wstecz, myślę, że to właśnie ten rodzaj twardego, ale uczciwego przywództwa ukształtował mnie na skutecznego specjalistę ds. operacji sztabowych. To umiejętności, których nauczyłem się w tej pracy, wykorzystuję do dziś: umiejętności skupiania się na szczegółach, zdolność szybkiego rozwijania świadomości sytuacyjnej i synchronizowania jednoczesnych wysiłków, reagowania na nieoczekiwane zdarzenia i zawsze próbowania identyfikowania i łagodzenia ryzyka. Tych umiejętności nie uczono w żadnej szkole; raczej uczyli się w pracy, a czasem nawet na błędach i niepowodzeniach. I to właśnie te umiejętności nadal mi służą i sprawiły, że jestem skuteczny w Google.
Wróciłem na Hawaje w 2010 roku i objąłem pierwsze dowództwo kompanii w sztabie i sztabie oddziału (HHT) 2. Eskadry, 6. Pułku Kawalerii, 25. Brygady Lotnictwa Bojowego. Dowodzenie kompanią to ważna praca dla młodszych oficerów i to właśnie tutaj zacząłem budować nowe umiejętności przywódcze. Wszystko poszło dobrze i miałem szczęście, że dostałem do dowodzenia drugą kompanię, Oddział Bravo, 2-6 Kawalerii. Z wielką grupą chorążych, podoficerów i żołnierzy – przygotowaliśmy siebie i nasze 10 OH-58D do nadchodzącego rozmieszczenia w Afganistanie i wysłaliśmy je w 2012 roku. Częściowo straciłem dowództwo w trakcie rozmieszczenia i udałem się do tego, co ostatecznie okazało się moja ostatnia praca w armii – szef operacji brygady (CHOP) w Brygadzie S3 w Kandaharze. Na tym stanowisku nadzorujesz w czasie rzeczywistym działania ponad 120 helikopterów wspierających siły lądowe w całym Afganistanie. Było to bardzo stresujące, w dużej mierze ze względu na brutalny charakter wojny w Afganistanie w 2012 roku. Siły lądowe USA, wraz z naszymi sojusznikami z ISAF, często wdawały się w konflikt z bojownikami talibskimi. Walki te często kończyły się poważnymi obrażeniami (wielokrotne amputacje), co sprawiało, że niezwykle pilna była potrzeba szybkiej ewakuacji z pola bitwy i zapewnienia opieki medycznej na odpowiednim poziomie. Zrobienie, co w mojej mocy, ze strony TOC brygady, aby zapewnić sprawną akcję ewakuacji medycznej w miejscu urazu w ramach „Złotej Godziny” – poprzez zorganizowanie statków bojowych lub innych zasobów, które pomogłyby chronić helikoptery ewakuacyjne – było jedną z najważniejszych rzeczy, jakie zrobiłem. kiedykolwiek w życiu zrobiłem i nigdy tego nie zapomnę.
Zakończyłem służbę i wróciłem do domu w 2013 r. Uwielbiałem służyć, ale po 10 latach służby, 3 operacjach bojowych i około 1,700 godzinach lotu zapragnąłem rozpocząć nowy rozdział w swoim życiu i założyć rodzinę.
Czy możesz podzielić się najciekawszą historią, której doświadczyłeś podczas swojej kariery wojskowej? Czego „na wynos” nauczyłeś się z tej historii
Mam prostą historię, która dotyczy niektórych założeń doskonałości operacyjnej. Podczas pobytu w Afganistanie jako CHOP i pod koniec naszego 12-miesięcznego rozmieszczenia nadzorowaliśmy duży wysiłek logistyczny wymagany do ponownego rozmieszczenia brygady liczącej ponad 3,000 ludzi (wraz z ich sprzętem) z powrotem na Hawaje. Przez wiele tygodni odbyło się wiele lotów „głównym korpusem”, a każdy z nich odbywał się na taktycznym samolocie Sił Powietrznych, takim jak C-17. Zapewnienie sprawnego przebiegu tych operacji przegrupowania jest dla nas priorytetem – jest to ważne, ponieważ oczywiście rodzina każdego Żołnierza chce, aby jego Żołnierz wrócił jak najszybciej i chce móc zaplanować datę/godzinę swojego powrotu.
Pewnej nocy, podczas zmiany, która powinna być spokojna, ponieważ nie zaplanowano żadnych lotów w celu przeniesienia głównego korpusu, nasz personel operacyjny wykrył pusty samolot C-17 lecący do Kandaharu w środku nocy. W tej chwili nie spodziewaliśmy się samolotu i podejrzewaliśmy jakiś harmonogram SNAFU. Zadzwoniłem więc do Sił Powietrznych i powiedziałem, że zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby zapełnić ten samolot żołnierzami do ponownego rozmieszczenia. I tak zrobiliśmy. W ciągu kilku godzin kilkuset żołnierzy obudzono w środku nocy, spakowano (ze wszystkimi wrażliwymi przedmiotami) i wprowadzono do samolotu. Tej nocy nie mogliśmy nic zrobić i zmarnować szansy, ale ponieważ zależało nam na misji i stale zachowywaliśmy czujność, mając wysoki stopień świadomości sytuacyjnej, zarówno jeśli chodzi o nadchodzący ruch Sił Powietrznych, jak i złożony plan przerzutów naszej brygady, byliśmy w stanie wykryć anomalię i ją naprawić. Muszę jednak powiedzieć, że kiedy żołnierze przenoszą się z 12-miesięcznej tury bojowej – są bardzo zmotywowani! Uważam, że ta historia jest interesująca, ponieważ zawiera elementy doskonałości operacyjnej.
Czy uważasz, że doświadczenie wojskowe pomogło Ci przygotować się do biznesu lub przywództwa? Możesz wytłumaczyć?
Bez wątpienia. Doświadczenia logistyczne, operacyjne i przywódcze, które zdobyłem podczas 10 lat czynnej służby, to główny powód, dla którego mogę być skuteczny w firmie takiej jak Google. Dzięki mojemu doświadczeniu wojskowemu mogę niemal instynktownie odfiltrować hałas i jak laser skupić się na „prawdziwych” zagrożeniach. Następnie przed wystąpieniem incydentu przekaż informacje o ryzyku kierownictwu wyższego szczebla. Kontakty z wyższą kadrą kierowniczą to także mocna strona, której nauczyłem się w wojsku. Dowiedziałem się, że złe wieści nie poprawiają się z czasem – i że z pewnością sztuką jest szczegółowość komunikowania się z przywódcami wyższego szczebla. Kolejną rzeczą, którą dało mi wojsko, była umiejętność radzenia sobie ze stresem i radzenia sobie pod presją. Mój próg stresu jest wysoki ze względu na armię i pocieszająca jest świadomość, że nawet w najgorszym dniu w roli cywila nie będzie tak źle, jak podczas walki. To właśnie skłonność do operacji o znaczeniu krytycznym jest według mnie ważnym czynnikiem, który wnoszą weterani.
Nikt z nas nie może osiągnąć sukcesu bez pomocy po drodze. Czy jest jakaś konkretna osoba, której jesteś wdzięczny, która pomogła Ci dotrzeć tu, gdzie jesteś? Czy możesz podzielić się historią?
Weteran pomógł mi dostać się do Google! Krótko mówiąc, moją pierwszą pracą po wojsku była firma Lockheed Martin, ale zacząłem szukać czegoś innego, więc znalazłem stanowisko w centrum danych, które Google opublikowało na LinkedIn. Otrzymałem świetną radę, aby rozpocząć ten proces od poszukiwania osób o podobnej roli i natknąłem się na pilota Army Blackhawk, który pracował już w Google. Okazało się, że byliśmy związani z drugim stopniem, bo oboje pracowaliśmy u tego samego szefa w wojsku, ale nie znaliśmy się. Wykorzystałem więc nasze wspólne kontakty, żeby się przedstawić, a następną rzeczą, jaką pamiętam, było to, że spotkaliśmy się osobiście. Ten weteran pomógł mi zostać mentorem i ostatecznie dostał tę pracę.
Jesteś częścią Salute Społeczność Wojskowa, którą łączy wspólna pasja pomagania weteranom w wejściu do branży centrów danych. Skupia się na weteranach pomagających weteranom. Dlaczego jest to dla Ciebie ważne?
Nie ma nic bardziej satysfakcjonującego niż pomoc komuś w osiągnięciu sukcesu. Przychodzi mi na myśl określenie „przekaż dalej” i uważam, że weterani chcą wykonywać dobrą pracę i podejmować wyzwania – i prawdopodobnie mogą odnieść sukces w tej branży, ale czasami wymaga to niewielkiej pomocy. Patrzę na co Salute Mission Critical zrobił i widzi jeszcze więcej możliwości. Zwłaszcza w przypadku weteranów, którzy mają doświadczenie kadrowe, np. S3 (operacje) lub S4 (logistyka), branża o znaczeniu krytycznym potrzebuje ludzi, którzy mają tego rodzaju doświadczenie. Czuję się błogosławiony, że mi się to udało, i jestem wdzięczny weteranom, którzy pomogli mi przybyć na miejsce, a także chcę pomagać innym weteranom najlepiej, jak potrafię.
Jesteś osobą o wielkim wpływie. Gdybyś mógł zainspirować ruch, który przyniósłby jak najwięcej dobra największej liczbie ludzi, co by to było? Nigdy nie wiesz, co może wywołać Twój pomysł.
Możemy lepiej usprawnić procesy, aby skuteczniej rekrutować zmotywowanych weteranów do cywilnej siły roboczej. Jak powiedziałem powyżej, uważam, że wielu weteranów szczerze chce wykonywać dobrą pracę, podejmować wyzwania i odczuwać satysfakcję, jaką daje świadomość, że wywierają pozytywny wpływ na organizację. Gdybyśmy mogli pomóc w usprawnieniu procesów, aby ułatwić weteranom znalezienie wymarzonej pracy, wszyscy na tym zyskali. Obecny proces stanowy jest oddzielony, oparty na gałęziach usług i gotowy do ulepszeń i centralnej koordynacji.
W jaki sposób nasi czytelnicy mogą śledzić Cię w Internecie?
Czytelnicy mogą śledzić mnie dalej LinkedIn.
Jeśli jesteś weteranem szukającym ekscytującej kariery w rozwijającej się branży, Skontaktuj się z nami na Salute. Pomożemy Ci wejść na ścieżkę sukcesu.
Jeśli chcesz wypełnić lukę w talentach w centrum danych i zatrudnić osoby, które chcą wnieść do swojej kariery wojskową precyzję, skontaktuj się z nami. Zatrudnij bohaterów dzisiaj i jutro.